Playlist Jelsa Love Story

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 11 - Plan

Rozdział 11. Opóźniony, ale jest =) Mam nadzieję, że się spodoba. Dzisiaj jest już troszkę więcej akcji i napięcia. Nie jest on specjalny jakiś, ale jestem z niego zadowolona. Przypominam o 2 blogu :*
Pozdrowionka Mroźne i puszyste :*


Następnego dnia Anka niecierpliwie czekała aż w drzwiach WS pojawi się jej siostra. Cieszyła się, że w końcu ją zobaczy, porozmawia, ale nie było tego widać po jej twarzy. Dlaczego ? Dyrektor oficjalnie wczoraj ogłosił, że od dzisiaj dementorzy będą częścią ochrony szkoły, aż do odwołania. Każdy obawiał się, że Mrok jednak spróbuje się wedrzeć do Hogwartu i o wiele się nie pomylili. Istotnie z Proroku Codziennym pisało o kilku napaściach na wybranych młodych czarodziei, którzy znikali albo po prostu zmieniali się w czarne charaktery. Nikt pod żadnym warunkiem nie chciał opuszczać murów szkoły magii. Można było teraz powiedzieć, że nastały czasy strachu, ale nikt nie wiedział, że tylko jedna osoba z tej szkoły może uratować im życie i wyzwolić świat magii od strachu. To wszystko zależało od przepowiedni, która zaginęła wraz z założycielami Hogwartu. Dotarły do nich też wiadomości, że dementorzy przeczesują również Hogsmeade, szukając jakiś sprzymierzeńców Mroka, ale bezskutecznie, najwyraźniej nie są głupcami i mają świadomość, że sami sobie nie poradzą z strażnikami Azkabanu.
W każdym bądź razie Anna, Roszpunka, Merida, Czkawka i Jack siedzieli przy jednym stole czytając gazetę. Dlaczego przy jednym ? Ogłoszono, że lepiej będzie, gdy każdy z domów zacznie współpracować bardziej niż dotychczas, tak więc teraz każdy mógł siedzieć z kim się im podobało, ale nie każdy był z tego zadowolony. Nauczyciele protestowali i doradzali by zamknąć szkołę i nie otwierać jej na nowy rok szkolny, a ponieważ rok szkolny miał się kończyć za miesiąc, musieli podjąć szybką decyzję. Ostateczne postanowienie nie miało dobrych skutków, ale przynajmniej było rozsądne.
Elsa szła do Wielkiej Sali z bardzo niewyraźną miną, ale nie wiedziała, że jeszcze bardziej się wykrzywi, gdy się o wszystkim dowie. To miało znaczenie dla niej, bo oczywiście to ona była na tyle potężna by stawić czoło Mrokowi, ale bała się, bardzo.
Gdy tylko weszła zaraz znalazła się koło swojej rudej siostry, która jak oszalała zaczęła ją przytulać. Blondynka cieszyła się, że jej magia, poddawana Czarnemu Panu nie działała na jej siostrę, ani na przyjaciół. Bolało ją to, że ta magia była nieodporna tylko na jedną osobę, na Jacka. Jego dotyk był cenniejszy niż wszystkich uczniów Hogwartu razem wziętych. Patrząc teraz na białowłosego musiała się powstrzymać tylko do uśmiechu, który on z chęcią odwzajemnił.
- Śnieżynko, wiedziałaś o tym ? - Chłopak podsunął jej pod nos gazetę.
- O czym ? - Nie bardzo wiedziała o czym on mówił, ale postanowiła przeczytać to co jej dał.
Sam nagłówek mógł już wywołać ciarki na plecach, a był on taki :

ATAKI NA MUGOLI I MŁODYCH CZARODZIEJÓW.

Ostatnio, w całym świcie czarodziejów, można było wyczuć  niemiłą atmosferę połączoną z strachem. 
Nieważne jaki czarodziej byłby odważny, każdy z nich się boi. Z wiosek i miast zaczęli znikać czarodzieje w wieku 19 - 23. Jak się okazało było ich dosyć dużo i z każdym dniem ich przybywa. Jak dotąd zniknęło 43 czarodziei i czarodziejek. Na miejscu zdarzenia zawsze zostawał czarny piach. Nawet mugole, tak przeciętni, zwykli ludzie wyczuli jakieś niebezpieczeństwo. Wielu mówi, że to jakiś potężny czarodziej stoi za tymi atakami. Odwiedziłam ostatnio jakąś wioskę i przeprowadziłam krótki wywiad z starszą panią, która była na miejscu zdarzenia. Jej słowa na końcu wypowiedziane, świadczyły tylko o tym, że na prawdę jest coś na rzeczy, a sama staruszka jest przestraszona :

- Czy może nam pani powiedzieć, co pani zobaczyła ?
- Piach i ciemność. Wszędzie było ciemno. Latarnie zgasły, a na ulicy pojawiła się jakaś młoda dziewczyna, w wieku około 17 lat. Miała brązowe włosy i cała była ubrana na czarno. Towarzyszyły jej jakieś czarne konie z których sypał się czarny piach i nagle te konie zaatakowały chłopaka w tym samym wieku, a później wszystko znikło wraz z tym biednym chłopcem. Potrzebujemy pomocy, pomocy i tylko jedna osoba może to zło pokonać. Wybrana. Wybrana. 

Tak więc jak widać, strach się bać. Kim jest wybrana ? I czy rzeczywiście ona zapewni bezpieczeństwo całemu magicznemu światu ? I czy pokona to zło ? 
Więcej w następnym wydaniu " Proroka Codziennego "
~ Mandy Taylor.

Elsie wciąż te słowa dudniły w uszach. To ona była tą wybraną, choć wiedzieli o tym tylko jej przyjaciele, Jack, strażnicy i dyrektor. Co ona ma teraz zrobić ? Wszyscy pokładają w niej nadzieję. Nie może ich zawieść, nie może, ale boi się. Boi się, że nie podoła. Drżącymi rękami odłożyła gazetę i spojrzała na przyjaciół.
- J...Ja, ja nie wiem c...co ja...
- Hej spokojnie. - Anka objęła siostrę ramieniem, mając nadzieję, ze tym samym doda jej otuchy. 
- Nie mogę być spokojna ! To ja jestem wybraną ! Jak ja mam być spokojna, kiedy to ode mnie zależy życie tych wszystkich ludzi ! 
- Els. - Czkawka złapał ją za rękę. - Przecież wiesz, że my jesteśmy z tobą, kiedy przyjdzie do ostatecznej bitwy, my będziemy obok ciebie.
- Nie wy nie możecie ...
Nie dokończyła bo usłyszała głos dyrektora. 
- Witajcie ! Zapewne, już wszyscy wiecie jak wielkie niebezpieczeństwo grozi naszej szkole, a ponieważ rok szkolny kończy się już za miesiąc, musieliśmy wraz z gronem nauczycielskim podjąć odpowiednie kroki i środki. Postanowiliśmy, że nie zamkniemy szkoły, ale tu czeka was niespodzianka. Otóż potrzebujemy pomocy w ochronie i walce, ale takich uczniów którzy wiedzą z czym mamy do czynienia i mają już dużą wiedzę w dziedzinie Obrony Przed Czarną Magią, dlatego postanowiliśmy, że na następny rok szkolny do Hogwartu przyjadą tylko 6 i 7 klasy. 
Po sali rozniósł się szum. Starsi nie byli zadowoleni z tego, że muszą ryzykować życiem, ale nie śmieli się sprzeciwić. Anka oczywiście nie była zachwycona tym, że będzie się musiała rozstać z siostrą, ale nie miała wyboru, natomiast sama Elsa cieszyła się, że ruda nie będzie mogła brać udziału w bitwie i że będzie bezpieczna. To podnosiło ją na duchu. Spojrzała na Jacka i ich spojrzenia spotkały się. Poczuła ciepło rozpływające się po jej ciele i te jego iskierki. Widziała w tym jego błękitnych tęczówkach miłość i zrozumienie. 

Jack patrzył na Elsę i wiedział, że blondynka cieszy się i boi jednocześnie. Chciał do niej podejść i ją przytulić, ale obiecał jej, że bez względu na wszystko nie dotknie jej. Troszkę go to ukuło, ale wiedział, że mimo wszystko ona go kocha i nie przestanie. On też ją kochał, ale jeśli przyjdzie im rozstać się w najgorszy sposób z możliwych i zobaczyć się dopiero w niebie, to ostatnie czego chciał, to poczuć jej ciepło, skórę, włosy i złączyć ich usta w pocałunku. Wydawać by się mogło, że to takie piękne i romantyczne, ale on wolał jednak, by do tego nie doszło. Może przecież przeżyć z nią tyle wspaniałych, romantycznych chwil i tyle dni, tyle nocy, całe życie jeśli tylko uda im się ujść z życiem z tej cholernej wojny. Wolał nie denerwować się teraz i cały gniew zostawić na dwójkę osób, które tak perfidnie go oszukały. Zdrada Laury wcale go nie interesowała, ale jego kuzyn. Prawda, nie lubił go ze względu na jego uczucie do Elsy, ale do jasnej cholery ! Był przecież jego kuzynem, rodziną która jako jedyna mu została. Czy to się nie liczyło ? Najwyraźniej nie. Miał jednak cichą, nikłą nadzieję, że w Willu zostało jeszcze jakieś uczucie. Byle jakie byleby było. Dopiero teraz poczuł strach, ale czując przy sobie przyjaciół wiedział, że nie podda się tak łatwo. Już raz stracił życie a wraz z nim wszystko co kochał i teraz, gdy znów ma po co i dla kogo żyć, nie może odpuścić. 
Nie wiedział nawet kiedy dyrektor skończył przemówienie i uczniowie zaczęli powoli opuszczać salę, najedzenia i pełni energii. Wstał i wraz z innymi skierował się do wyjścia. On i reszta jego paczki mieli mieć spotkanie z strażnikami i dyrektorem, oczywiście w gabinecie dyrka. Wchodząc czuł, że plan jaki mają nie jest idealny, ale wystarczy. W środku zastał już Mikusia i resztę oraz dyrektora. Jak to możliwe, że on tak szybko tu się znalazł. Teleportacja czy co ? Głupi. Przecież mógł użyć zaklęcia. Z zrezygnowaniem przejechał dłonią po twarzy. No on na serio ma jakieś odchyły. Podszedł do Roszpunki i Meridy i wcisnął się między przyjaciółki. Za chwilę zjawił się też Damien i Eric, którzy też byli wciągnięci w tę całą komedię. 

- Tak więc jak wiecie musimy mieć plan. Naszą przynętą musi być ktoś na kim zależy Mrokowi, a więc Elsa. 
Jackowi nie podobało się to, nie chciał by się narażała, więc przeciwstawił się.
- Nie ! Ja to zrobię, w końcu Mrok chce dorwać też mnie.
- Tak. - Mikuś musiał się wtrącić. - Ale na tobie chce tylko zemsty. A Elsa jest jedyna, która może mu odebrać siły, ale mimo wszystko nie zabił jej, bo chce ją mieć w swoich szeregach. Jest lepszą przynętą. ty schodzisz na 2 miejsce.
Oczywiście, Jackowi wydawało się, że każdemu w tej sali zależy na jej śmierci, to przecież jasne, że Elsa nawet jeśli będzie ją torturował to i tak się nie złamie, a kiedy zobaczy, że ona nie pomoże mu za żadne skarby, zrobi z nią porządek i nawet nie mrugnie.
- DO CHOLERY, PRZECIEŻ ON JĄ ZABIJE !!!! CZY WY JUŻ NIE MYŚLICIE ?? 
- Jack !!! Uspokój się !! - Damien położył mu rękę na ramieniu, ale ten prawie natychmiast ją strącił. 
- Jack. - Elsa stanęła tuż przed nim.- Poradzę sobie.
- Nie śnieżynko. Nie poradzisz. On cię zabije, a ja do tego nie dopuszczę. 
- Jack poradzę sobie. - Elsa była nieugięta. 
Poczuł się urażony. Nawet ona już nie słuchała go i nie brała pod uwagę jego słów i jego troski o nią.
Świat na serio chce go zniszczyć psychicznie. 

Blondynka widząc minę białowłosego, przybliżyła się znacznie, ale zachowała dystans by go nie dotknąć. Spojrzała mu w oczy. Były przepełnione strachem o nią. Chciała mu pokazać, że nie musi się martwić, że wyjdzie z tego cało i kiedyś zaczną wspólne piękne życie.
- Pamiętasz, co mi mówiłeś wczoraj ? Kiedy rozmawialiśmy, a ja nie chciałam otworzyć drzwi ?
- No tak.  Prosiłem cię abyś mi zaufała.
- Więc i ty też potraktuj to jako prośbę i mi zaufaj. 
- Ja tylko nie chcę by coś ci się stało.
- Nie stanie mi się nic. Wiem co robię Jack.
Ich konserwację przerwał  głos dyrektora. 
- Tak, zgadzam się z panną Snow. Więc zrobimy tak. Oczywiście wracacie na nowy rok szkolny do Hogwartu, więc będziemy się mieć na baczności. Ale dowiedzieliśmy się, że Mrok planuje ostateczny atak na następny rok. Te zniknięcia, nie są przypadkowe. On zbiera armię Mrocznych*. Kiedy już mu się to uda, zaatakuje z całych sił. Nie cofnie się przed niczym. Panno Elso mam coś dla pani.
Wstał na chwilę z fotela i podszedł do wielkiej szafy, Otworzył drzwi, a po chwili wyjął szkatułkę, którą podał zdezorientowanej blondynce.
Otworzyła ją i jej oczom ukazał się sztylet, jego rękojeść była pokryta diamentami, a na ostrzu widniał napis  AMOR VINCIT OMNIA**
- Jest piękny, ale takim nożykiem mogę mu co najmniej obciąć włosy. - Elsa wyglądała tak dziwnie, że wszyscy zebrani popatrzyli na nią jak na jakiś eksponat w muzeum.
- To potężna broń panno Snow. - Dyrek wyglądał na urażonego. 
- Ale to prawda, jak czymś tak małym można pokonać czarnoksiężnika i strażnika ? - Pierwszy raz odezwał się Damien podchodząc do Elsy i wpatrując się na broń. 
- Nie ważny jest wygląd ani rozmiar. Ważne jest ostrze. Widzicie tan napis ?
- AMOR VINCIT OMNIA. - Roszpunka nie bardzo wiedziała co to znaczy, ale przeczytała bez problemu.
- Tak, jest po łacinie, ale sama musisz się domyślić co to znaczy.
- Poszukam w bibliotece.
- Dobry pomysł. A więc na razie wszystko jest wyjaśnione. 
- Jak to wszystko ? A co z tym jak mamy go pokonać tym nożem ?
- Dowiecie się następnym razem ,a teraz wybaczcie, ale mam dużo pracy. 
- Dowiedzenia. - Wszyscy byli zdziwieni, ale wyszli.
Strażnicy wrócili na Biegun, a uczniowie wrócili do swoich zajęć. 
Elsa poszła do biblioteki, a Jack postanowił odetchnąć i wyszedł na błonia mimo zakazom.
Chyba tylko on czuł się jakby grał w komedii, której zakończenie nie bardzo się podobało i miało okazać się wielką klęską.


*Mroczni - To czarodzieje przemienieni za sprawą Mroka. W skład Mrocznych wchodzą również Will i Laura.
** AMOR VINCIT OMNIA - (łac.) Co po polsku znaczy dosłownie MIŁOŚĆ PRZEZWYCIĘŻA WSZYSTKO.

3 komentarze: