czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 7 - Gdy dzielą ich kilometry...

Rozdział 8 =) nie jestem za bardzo z niego zadowolona. brak weny. Smutny dzień mam po prostu, mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. Komentarze jak najbardziej mile widziane :* Po za tym dziś moje urodzinki, więc trochę bardziej  zdezorientowana jestem =)


Poranne promienie słońca wdzierały się przez zasłonięte firankami okna. Niedziela, miła, cudowna niedziela. Elsa otworzyła delikatnie oczy i spostrzegła, że jest wtulona w nagi tors chłopaka. Momentalnie przypomniała jej się noc. Te wszystkie uściski, pocałunki i przyspieszone bicie serca. Kochali się. Uśmiechnęła się i włożyła Jackowi za ucho niesforny kosmyk białych włosów. Pod wpływem jej dotyku Jack niespokojnie się poruszył, a chwilę później patrzył na nią swoimi niebieskimi oczami.
- Yyyy wybacz, nie chciałam cię obudzić.
- Nie szkodzi śnieżynko. Jeśli o mnie chodzi to możesz mnie tak budzić codziennie. - Jack przysunął się do niej i pocałował ją.
Elsie znów zrobiło się gorąco, ale nie przerwała pocałunku, tylko odwzajemniła go. Spojrzała na zegarek.
- No nie. 7 rano ? Czemu jest tak jasno o tak wczesnej porze ?
- Kochanie, może dlatego, że teraz jest coraz więcej dnia ? - Jack wyglądał na rozbawionego.
- Jack !!
- No już dobrze dobrze.
- Ale wiesz, dziś jest niedziela. Możemy zostać tu jak długo chcemy.
- Wiesz jakoś nie bardzo mi się śpieszy do wyjścia.
- Mi też jakoś nieszczególnie. - Elsa znów się w niego wtuliła. - Tu mi jest dobrze. Bardzo dobrze powiem nawet.
- Elso, co do tego co wczoraj się wydarzyło to...
- Jack. Ja nie żałuję.
- Ale...
- Cokolwiek powiesz, to wiedz, że to była najpiękniejsza noc w moim życiu.
- Jeszcze nie najpiękniejsza. Bo wiesz, kiedyś będzie taka noc, w której zaprowadzę cię tam gdzieś daleko, uklęknę i ....
- iii ? - Elsa zaczęła się lekko rumienić.
- I wtedy .... zacznę lizać ci buty !! :D
- JACK !!!! - Elsa nie wiedziała, czy płacze czy się śmieje. - To nie było śmieszne.
- Kochanie no już. Spokojnie. Keep calm. - Jack cmoknął ją w czoło.
Elsa strzeliła na niego focha.
- Ej no nie obrażaj mi się tu. - Pocałował ją w policzek, później w szyję i ramię. - Elso ?
- Mmmmm ?
- Musimy wezwać strażników. - I odsunął się od niej. - Ubierz się, czeka nas pogawędka.
--------------------------
Anka już od rana szalała i biegała po korytarzach. Cieszyła się bo wiedziała, że Jack i Elsa znów są razem.
- Hej Kristoff czyż to nie cudowne ? - Jej energia nie słabła.
- Taaaa bardzo ciekawe. - Znudzony blondyn na serio miał gdzieś to co się dzieje między białowłosym, a Elsą. Reszta też nie wyglądała na pochłoniętych. Wyglądało na to, że tylko Anka interesowała się życiem i losem swojej siostry, ale widząc ich miny w stylu " Daj już spokój to logiczne, że są razem :" odpuściła z fochem na twarzy.

Rebecca właśnie szła korytarzem, gdy zaczepili ją Will i Eric Morgan.
- Becky ! Widziałaś gdzieś Elsę ?
- Nie a co ?
- Nic szukamy jej od kilku godzin i nie możemy znaleźć.
- Właściwie to Will jej szuka - Eric uśmiechnął się do Rebeccki, a ona przyznała, że jest całkiem przystojny.
- No nie ważne kto. Ważne jest to gdzie ona jest. Damien też jej nie widział.
- Cóż ja nie wiem. Może poszukajcie jej w dormitorium.
 - Oks. Chodź Eric.
- Pa Becks.
- Cóż do zobaczenia. - Eric bardzo jej się spodobał. Ale nie może mu tego powiedzieć. Ledwo się znają.

- No to co ? - Jack ciągnął zażenowany. - Teraz ją zabierzecie, a co ja powiem nauczycielom ? Z resztą nic się jej przecież nie stało.
- Na razie Jack. Na razie. - North wiedział, że Elsa nie jest teraz bezpieczna w Hogwarcie, teraz gdy wrócił Mrok, a do tego wszystkiego jego szpieg pewnie teraz chodzi sobie jak gdyby nigdy nic po korytarzach szkoły.
- Jack, może oni mają rację. - Jack spojrzał na nią lekko zaskoczony.
- Na serio chcesz mnie tu zostawić ?
- Przecież dobrze wiesz, że nie chcę.
- Dobra Elso spakuj kilka rzeczy i wieczorem po ciebie przyjedziemy. - North wyglądał na zdecydowanego.
- No dobrze, ale przed tym powiadomię o tym resztę.
- Dobrze, ale musisz się uwinąć z tym przed wieczorem.
- Postaram się.
Po chwili ona i Jack szli już w kierunku WS.
- Elsa no nareszcie szukam cię już od rana.
- Will ?
- Miałabyś czas po południu ?
- Nie sądzę - Wciął się Jack.
- Nie wtykaj nosa tam gdzie nie trzeba !
Jack się wkurzył. Podłoga pokryła się lodem. Podrywa jego dziewczynę i jeszcze śmie mu mówić, aby się nie wtrącał ? Elsa rozdzieliła chłopaków zanim doszło między nimi do poważnej rozmowy w cztery oczy, chociaż lepiej by  było powiedzieć w cztery pięści.
- Tak mam czas, ale nie za dużo.
- Świetnie, spotkajmy się na błoniach.
- No dobra.
Elsa pociągnęła za rękaw Jacka, który wciąż piorunował wzrokiem Willa, ale czując delikatnie palce blondynki na swojej szacie uległ i odszedł zabierając ze sobą lód.
Resztę dnia spędzili na pakowaniu Elsy.
- O matko jest już 16 ! Miałam się spotkać z Willem !
- Elso ! Musisz ?
- Obiecałam, ze przyjdę, to zajmie tylko kilka minut.
- No dobrze poczekam na ciebie.- Cokolwiek co powiedział Jack, nie zrobił tego. Wiedział jaki Will potrafi być, więc chciał w razie czego zapobiec jakieś katastrofie. Ruszył dyskretnie za nią, tak by nie skapnęła się, że ją obserwuje.
- Elso nareszcie !
- Tak, ale Will nie mam za dużo czasu.
- Wiem wiem, chciałem ci tylko coś powiedzieć coś ważnego.
- Co takiego ?
- Coś do ciebie czuję, bardzo mi na tobie zależy, zakochałem się w tobie.
- Wybacz mi ale ja...
- Powiedz, przecież wiem, że ty też coś czujesz ! - Will złapał ją za nadgarstki i niebezpiecznie się zbliżył.
Jack obserwując to zza filaru był tak wkurzony, że miejsce, gdzie stał pokryło się lodem, ale nie ruszył się tylko siłą woli obserwował. Nagle ktoś go nadszedł od tyłu. Był to Damien. Chłopak, któremu Elsa też nie była obojętna, ale mimo wszystko lubił go, bo w żaden sposób nie próbował mu jej odebrać. Damien wyjaśnił mu, że z Willem coś jest nie tak i teraz razem czatowali, obserwując przebieg wydarzeń.
- Will NIE ! Jesteś bardzo ważny dla mnie, jesteś moim przyjacielem, ale ja kocham Jacka i nikogo więcej. Cokolwiek zrobisz nie będziesz w stanie zmienić mojej decyzji i moich uczuć !!
Nagle Will zacisnął dłonie tak mocno, że Elsa aż syknęła z bólu, a w jej oczach pojawiło się przerażenie bo Will miał całe czarne oczy. Spod blond włosów wystawał wredny uśmieszek.
- Jeszcze tego pożałujesz, że mnie odtrąciłaś !!
Jack już nie wytrzymał, wybiegł w kierunku Elsy, a Damien próbował znokautować blondyna.
Dziewczyna osunęła się po ścianie, delikatnie łapiąc się za nadgarstki. Białowłosy pomógł jej wstać i ukrył ją za plecami.  Will i Damien wciąż walczyli, kiedy nagle ktoś wyrzucił jakimś zaklęciem różdżkę z dłoni szatyna. Okazało się , ze to Laura. Jednym sprawnym ruchem pomogła wstać Willowi, gdy tuż za nimi pojawił się Mrok i rzucając w trójkę koszmarami zniknął wraz z przebiegłą Laurą i  Morganem.
Jack odwrócił się do Elsy i poczuł jak rzuca mu się na szyję cicho płacząc. Przytulił ją mocniej, głaszcząc ją po plecach.
- Damien ! - Blondynka zawołała chłopaka, wciąż tkwiąc w żelaznym uścisku Jacka. - Dziękuję !
- Nie ma sprawy ! - Damien miał opanowany głos, ale w środku czuł wielką pustkę i stratę widząc Elsę i Jacka takich szczęśliwych, bo tak naprawdę on kochał ją, od bardzo dawna, ale nigdy jej się do tego nie przyznał. Zrozumiał, ze nie zasługuje na kogoś takiego jak ona i odszedł pozwalając by ona była szczęśliwa. Ale z drugiej strony cieszył go fakt, że Elsa będzie miała ochronę i chłopaka, który kocha ją nad życie i nie pozwoli skrzywdzić. Mógł być o to spokojny, że nie stanie jej się krzywda, że będzie bezpieczna.  Odszedł pozostawiając ich samych.

Wieczorem Elsa razem ze strażnikami poleciała na Biegun, a Jack wymyślił historyjkę, że wróciła do Arendelle w pilnej sprawie i wróci dopiero za miesiąc.
Minęły jak na razie 2 tygodnie odkąd dziewczyna musiała być z dala od Hogwartu i codziennie siedzieć na Biegunie nawet nie wychodząc na zewnątrz. Właśnie czesała swoje włosy w jej pokoju ( bo Elsa nie raz już była na biegunie ) kiedy wleciała Ząbek mówiąc, ze North znów zwołał naradę. Z niechęcią skierowała się w stronę holu i weszła do obszernego pokoju. Koło kominka zobaczyła znajomą postać.
- Jack !!! - Podbiegła do niego i, gdy on tylko się odwrócił wpadła mu w ramiona.
- Els !! Tęskniłem śnieżynko.
- Ja za tobą też Jack, bardzo bardzo.
Jack opowiedział o tym co dzieje się w Hogwarcie i o tym, że ryzykując życiem podsłuchał rozmowę jednego z wspólników szalonej ślizgońskiej dwójki.
- Oni pragną tylko jednego. Śmierć Elsy.
- Co ? Niby dlaczego akurat mnie ?
- Bo tak się na ciebie uparli, z resztą pochodzisz z rodziny królewskiej i w tym jest jakaś luka. Pochodzisz z niesamowicie silnej rodziny czarodziei. Twoi przodkowie byli najpotężniejszymi czarodziejami tamtych czasów. Po za tym masz dodatkowo moc lodu. Gdyby cię mieli w swoim zespole mogłabyś zniszczyć wszystko.
- Nie dostaną jej ! Po moim trupie. - warknął Jack.
- Uważaj Jack na słowa, bo jeszcze wezmą je sobie do serca. - North odciął się.
-Elsa zostanie u nas jeszcze kilka tygodni, kiedy będzie już bezpiecznie wróci.
- Dobra w takim razie ja muszę już wracać i obgadać wszystko z dyrkiem. - Jack naprawdę nie chciał znów opuszczać Elsy, wariował, gdy nie było jej obok.
- Jack obiecaj mi, że szybko się odezwiesz.
- Obiecuję, kocham cię śnieżynko.
- Ja ciebie też Jack. - Chłopak pocałował ją lekko w usta, bo wiedział, że przy strażnikach nie mógł pozwolić sobie na nic więcej, choć miał wielką ochotę wpić się w jej wargi i nie puścić jej już nigdy więcej.
Pożegnał się z strażnikami i wyleciał przez okno.
Elsa miała tylko nadzieję, że znów szybko się zobaczą.  Teraz, gdy dzielą ich kilometry jej miłość tylko coraz bardziej rosła.

6 komentarzy:

  1. dziękuję, mam nadzieję, że rozdział się podoba =)

    OdpowiedzUsuń
  2. 1OO lat! Weny zycze, duzo sukcesow, fajnego chlopaka ;) I mnostwo pieniazkow!
    Rozdzial bardzo fajny I przyjemnie mi sie czytalo. Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaki słodki początek, rozpływam się. Więcej takich chwil!!
    A i wszystkiego dobrego!!

    OdpowiedzUsuń