poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 5 - Nie mógł jej stracić. Nie mógł.

Hejo :*  5 rozdzialik jak obiecałam =* 6 już w drodze =) troszkę się pogmatwało między Jelsą, ale w końcu się wyrówna, cierpliwości =) Rozdział trochę mi zajął i jest nieco dramatyczny, ale mam nadzieję, że się spodoba.
 Buziaki =**


 Od balu minęło 2 tygodnie. Roszpunka i Flynn ostatnio się trochę pokłócili i teraz jak mąż z żoną wieczne spory toczyli. Merida i Czkawka, postanowili dać sobie szansę i zaczęli się spotykać. Anna z Kristoffem, no cóż o nich nie trzeba wiele mówić, u nich sytuacja stała w miejscu, byli parą i jak zwykle w wszystkim się zgadzali. A Jack i Elsa ? Cóż oni byli szczęśliwi i cieszyli się, że są razem.
Właśnie zaczęły się eliminacje do drużyny ślizgonów i już za niedługo miały zacząć się mecze Quidditcha.
Jack ostro trenował, mimo iż był kapitanem drużyny chciał być w formie. Po następnym ostrym treningu skierował się do szatni i zaczął przebierać się w czyste ciuchy, wcześniej piorąc prysznic. Właśnie zakładał swoją ulubioną bluzę (w której nie często chodził, ale dziś był taki wyjątek ) na swój umięśniony, płaski brzuch, gdy przypomniał sobie, że ostatnio zaniedbuje Elsę poprzez te treningi. To była prawda. Widywali się tylko na lekcjach, a później Jack leciał na boisko i trenował. Elsa oczywiście była rozsądna i rozumiała go, ale czuła się odrzucona i samotna. Po za tym wszystkim znów zaczęła być zazdrosna. Ale o co ? Przecież jest z Jackiem i nic się nie dzieje. Ale Jack nie trenował zawsze sam. Często razem z nim na boisku była Rebecca, która pomagała Jackowi w treningach, by ten na meczu mógł jak najszybciej złapać znicza.
Cóż, tak więc niebieskooki  większość swojego czasu spędzał z dziewczyną, która tyle razy wchodziła między niego, a blondynkę, ale musiał przyznać, że w jej  towarzystwie czuł się trochę inaczej, niż przy Elsie. Ale czując, że od tylu myśli rozbolała go głowa, przestał się tym przejmować i o tym rozmyślać.
---------------------------------
W dniu, w którym miała być oficjalnie wybrana tegoroczna drużyna domu salazara, zjawił się na boisku także Will. Jack nie był z tego powodu zadowolony, bo tamten wciąż przystawiał się do Elsy i nie zniechęcały go mordercze pociski, które wypuszczane z oczu Jacka, mogłyby go kiedyś zabić.
Koniec końców Will został bramkarzem i nie było sprzeciwów, bo Morgan na serio był dobry. Jeszcze jeden powód by go nie znosić. Ma konkurencję, ale grali w tej samej drużynie, musieli współpracować.

Elsa szła do WS, a po drodze mijała mnóstwo uczniów z serpentynami koloru swoich domów. Dlaczego ?
Właśnie dziś miał się odbyć pierwszy mecz Quidditcha  w sezonie. Slytherin kontra Ravenclow. Dziewczyna wchodząc, zobaczyła Punzie i Flynna, którzy tym razem spierali się o to kto wygra dzisiejszy mecz. Niebieskooka nie miała ochoty na wdawanie się w kłótnie, bo wiedziała, że Roszpunka nie da jej spokoju dopóki nie poprze jej strony. Ale musiała wejść bo przy stole siedział Jack, na szczęście sam. Podeszła do niego i siadając obok niego, spojrzała na jego twarz.
Był wymęczony. Obojętny wzrok i wory pod oczami wskazywały na nieprzespaną noc. W istocie tak było. Jack nie spał. Całą noc myślał  Elsie i Rebecce. One obie były tak inne, tak się różniły, ale nie chciał wybierać.
- Hej ! Dobrze się czujesz ? - Elsa wyglądała na zmartwioną stanem chłopaka.
- Nie bardzo. Nie spałem całą noc.
- To co ty robiłeś ??? Ehh Jack zjedz coś chociaż.
- Nie wiem czy jestem głodny.
- Jack !! Ten mecz będzie wyjątkowo trudny i na nasze nieszczęście brutalny. Ravenclow zmienił drużynę. Mają teraz samych mięśniaków. Nie chcę żeby coś ci się stało.
- Elso, na prawdę nic mi nie będzie.
- Zaniedbujesz mnie. - Elsa zwróciła się do niego. - Coraz mniej rozmawiamy. Oddalamy się od siebie.
- Jeśli chcesz już o tym rozmawiać to nie tutaj.
- W takim razie chodźmy na korytarz.
Wyszli a Jack zmienionym lekko rozdrażnionym głosem powiedział.
- Co masz na myśli ?
- No wiesz dużo czasu spędzasz z Rebeccą. Ostatni raz słyszałam twój głos tydzień temu. - Blondynka nie żartowała i mówiła całkiem poważnie.
- Przepraszam cię śnieżynko. Wiesz, że nie miałem czasu.
Ale widząc minę Elsy podszedł bo niej i przytulił ją do siebie bardzo mocno tak żeby mogła słyszeć bicie jego serca.
- Brakuje mi ciebie Jack.
Jack czuł mętlik nie wiedział co zrobić. Przecież miał to co chciał. Elsę. Ale w takim razie kim  była dla niego Rebecca ?

Około godziny 14 wszyscy byli już na stadionie.
Jack i Elsa szli trzymając się za ręce. Chłopak w drugiej trzymał miotłę, a na sobie miał już strój do gry.
- Jack uważaj na siebie proszę.
- Obiecuję śnieżynko.- Pocałował ją w policzek i szybkim krokiem pognał w kierunku szatni.
------------------------
- No i jak tam Rebeccko ?
- O Laura ! Cześć.
- Dolałaś mu tego do wody ?
- Tak wszystko idzie zgodnie z planem. Dzięki. Skąd wzięłaś eliksir miłosny ?
- Nieważne skąd Rebeccko. Ważne, że Jack zabuja się w tobie i będzie po sprawie. A z resztą czego się nie robi dla przyjaciółki ?
- Tak jesteś najlepsza.
- Za ile eliksir zacznie działać w całości ?
- Cóż najprawdopodobniej jutro zapomni o całym uczuciu do Elsy.
- Już nie mogę się doczekać.
--------------------------
Elsa wbiegła na trybuny i w tej samej chwili rozpoczął się mecz. Najpierw wlecieli krukoni, a później ślizgoni. Wsród wychowanków Slazara dziewczyna dostrzegła białą czuprynę. Jack wymiatał.
Przez pewien czas jeszcze szybowali w powietrzu, po chwili rozległ się gwizdek i gra się rozpoczęła.
Kafla przejęli ślizgoni i przez 20 min górowali. Później sytuacja robiła się nieciekawa. Jack zobaczył znicz i po kilku minutach miał już go na celowniku. Miał już go schwytać, gdy jeden z krukonów strącił białowłosego z miotły.
Elsa momentalnie podbiegła do bramki, z przerażeniem na twarzy.
Jack leżał na ziemi, ale po chwili spróbował się trochę podnieść. Sprawiło mi to ból, ale podniósł rękę, a w niej zabłyszczała miała kulka.
 - TAAAK !!! ŚLIZGONI WYGRALI!!! JACK MRÓZ ZDOBYŁ ZNICZ !! - krzyknął komentujący.
Jack uśmiechnął się lekko a w następnej chwili splunął krwią.
Elsa szybko zebrała się i już wbiegła na boisko, gdy w ostatniej chwili spostrzegła, że chorym już ktoś się zajmuje. A mianowicie była to Rebeccka. Elsie łzy zebrały się pod powiekami i dopiero, gdy znalazła się już sama w dormitorium pozwoliła im wypłynąć. Znów to zrobił. Znów przez niego cierpiała. tyle razy zapewniał ją, że Rebecca nic dla niego nie znaczy, a tymczasem było inaczej. Nie może tego już dłużej ciągnąć. Musi zrobić to co powinna już zrobić dawno.
----------------------------
Jack po obejrzeniu i wypiciu wręcz obrzydliwego leku, był już zdrowy i udał się na kolację. Przy stole zobaczył Elsę, ale ta gawędziła z Willem, Damienem i Erickiem, więc podszedł do Rebeccki i zaczął z nią rozmawiać. Kolacja minęła spokojnie, ale blondynka nie mogła już wytrzymać w jednym pomieszczeniu z Jackiem więc wstała i skierowała się do wyjścia. Jack nie zamierzał odpuścić. Myślał, ze jego dziewczyna przyjdzie i zobaczy czy z nim wszystko w porządku, ale nie zrobiła tego i przez to był zdołowany. Zatrzymał ją na korytarzu.
- Hej myślałem, że przyjdziesz !
- Nie będę nigdy więcej do ciebie przychodzić.
- Co ? Elsa co się stało ?
- Spytaj się sam siebie, znasz odpowiedź.
- Nie nie wiem o co ci ...
- Wiesz !! Wiesz doskonale !! Po prostu powiedz, że jestem dla ciebie nikim, a Rebecca jest całym światem.
- Elsa  co ty odwalasz ?
- Ja ??? !!! nic kompletnie!! Po prostu teraz zobaczyłam prawdę.
- Elsa nie mów, że znów jesteś zazdrosna.
- Nie jestem !! Już nie.
- Elsa ty wiesz. Ty wiesz, że ja cię ko....
- Przestań udawać, że mnie kochasz!!
- Masz rację !!  - Wkurzył się nagle, a jego oczy zrobiły się fioletowe ( za sprawą eliksiru )
- Jack to koniec !! Zapomnij o mnie i o tym co między nami było. - Elsa spokojnie powiedziała, ale nie wiedziała tego, że Jack jest pod wpływem eliksiru i że zapamiętuje wszystko co mu się powie. Teraz w głowie miał to, żeby o niej zapomnieć i być z kimś innym. I stało się. Jack przestał cokolwiek czuć do Elsy.
Elsa wpadła do pokoju i zsunęła się po ścianie. Płakała znów tego dnia. I nagle przeszedł ją dreszcz. Swoje myśli skierowała na Jacka i cała złość się uwolniła. Gdyby tylko wiedziała co w tej chwili zrobiła. Mianowicie pozbywając się natrętnych wspomnień uwolniła swoją złość, skierowaną na Jacka i w tym samym momencie jej moc sprawiła, że Jack poczuł dreszcz, który zakuł tak mocno że aż upadł na ziemię., Dziewczyna właśnie wydała na niego wyrok śmierci, bo jej moc zamroziła mu wszystkie uczucia i duszę.
----------------------------------
Minęły 2 miesiące i każdy przyzwyczaił się do tego, że Jack i Rebecca ( niby ) są w sobie zakochani. Elsa wyjeżdżała co jakiś czas do Arendelle, a w czasie jej nieobecności Flynn przesyłał jej notatki przez sowę by Elsa była na bieżąco z pracą. Ale w końcu postanowiła znów wrócić i na następny dzień pojawiła się w szkole. A Jack jak to Jack nie zwracał na nią uwagi.

Wieczorem ku jej zdziwieniu w jej pokoju zastała niespodziankę. Jaką ? Mikusia, Ząbek, Zająca i Piaska.
Wytłumaczyli jej swoją obecność. ( Elsa ma stać się strażniczką po zakończeniu Hogwartu )
- Elso, my jesteśmy tutaj w sprawie Jacka.
- To idźcie do niego nie do mnie.
- Właśnie nie możemy.
Strażnicy wytłumaczyli Elsie dlaczego Jack tak nagle zaczął się dziwnie zachowywać. Elsa zamroziła Jackowi serce, uczucia i duszę i z tego powodu Jackowi zostało jeszcze tylko kilka miesięcy życia.
- Ja wiem jak możemy go odczarować. - Elsa wiedziała co powiedziała.
- Niby w jaki sposób ?
- Pamiętacie ten eliksir, który po jego wypiciu zabijał w ciągu 48 h ?
- Chodzi ci o ten ? - North wyjął fiolkę z fioletowym płynem.
- Tak, daj mi ją na chwilę. Zaufaj mi - Elsa zobaczyła, że North nie bardzo jest przekonany do jej pomysłu.
Podał jej fiolkę,a blondynka zrobiła wtedy rzecz, której nikt się nie spodziewał. Wypiła ją.
- Elso NIEEE !!! - Zając wyrwał jej buteleczkę, ale dziewczyna zdążyła ją już opróżnić.
- No już. Po kłopocie. Ja umrę jutro o północy, a Jack zostanie wyleczony.
Strażnicy nie wiedzieli co zrobić, dopiero jak Elsa ich wywaliła, poczuła, że mimo iż Jack jej nienawidzi musi się z nim pożegnać.
Jutro jest dyskoteka więc wtedy się z nim pożegna. Tak to dobry pomysł.
Na następny dzień była dyskoteka w WS z okazji zakończenia 1 semestru nauki. Elsa wiedziała już co ma zrobić, wszystko przygotowała i obmyśliła. Załatwiła to co było jej potrzebne i mimo iż miała dziś w nocy umrzeć to jakoś ją to nie przerażało. Myśl, że uratuje Jacka była tak ciepła, że nie czuła strachu.
Nadszedł w końcu ten moment, nikt nie wiedział o co chodzi, ale ona weszła opanowana i spokojna. Weszła na scenę i zaśpiewała, hamując przy tym łzy .


Mogę znieść ten deszcz spadający na dach pustego domu, nie interesuje mnie to
Mogę znieść te kilka łez teraz i wtedy i puścić to w niepamięć
Nie boję się płakać
Za każdym razem gdy moje myśli podążały do Ciebie wciąż mnie niepokoją
Są dni
W których wciąż udaję, że jest OK , ale to nie jest to co mnie dręczy

Co boli najbardziej, to to, że byłam tak blisko
Miałam tak dużo do powiedzenia
I patrzyłam jak odchodzisz
Nigdy się nie dowiesz, co mogło być
I nie zobaczysz, że to co chciałam zrobić
To kochać Cię

Ciężko uporać się z bólem, że Cię straciłam , wszędzie gdzie idę
Ale to robię
Ciężko uśmiechać się z przymusu, gdy widzę naszych starych przyjaciół a ja jestem samotna
Wciąż ciężko stawać z łóżka, ubrać się i żyć z tym żalem
Ale wiem że jeśli mogłabym znów to zrobić
Mogłabym zahandlować, wyrzucić wszystkie słowa które zachowałam w sercu i zostały niewypowiedziane

Co boli najbardziej, to to, że byłam tak blisko
Miałam tak dużo do powiedzenia
I patrzyłam jak odchodzisz
Nigdy się nie dowiesz, co mogło być
I nie zobaczysz, że to co chciałam zrobić
To kochać Cię

Za każdym razem gdy moje myśli podążały do Ciebie wciąż mnie niepokoją
Są dni
w których wciąż udaję, że jest OK , ale to nie jest to co mnie dręczy

Co boli najbardziej, to to, że byłam tak blisko
Miałam tak dużo do powiedzenia
I patrzyłam jak odchodzisz
Nigdy się nie dowiesz, co mogło być
I nie zobaczysz, że to co chciałam zrobić
To kochać Cię


PIOSENKA ELSY -  https://www.youtube.com/watch?v=bMJBeinoW1w


Miała łzy w oczach, ale wiedziała teraz, że zrobiła to czego chciała. Zignorowała wszystkie pytające spojrzenia i udała się do dormitorium ( współlokatorki Elsy się wyprowadziły, więc Elsa ma teraz cały pokój dla siebie ) i tam czekała na godzinę 12.
---------------------
Anna analizowała słowa piosenki, którą zaśpiewała Elsa i wtem ją olśniło. Usłyszała w głowie głos, że nic dobrego się nie stało i momentalnie pognała do pokoju siostry, zabierając za sobą resztę swoich przyjaciół, a w tym Jacka. Była godzina 23:58. Zaczęła się dobijać do pokoju Blondwłosej, a gdy ta nie otwierała, wyciągnęła różdżkę i wściekła otworzyła zamek.
Ale jej złość uległa osłabieniu i niewyobrażalnemu bólowi, gdy zobaczyła siostrę leżącą na podłodze, bladą jak ściana i zimną jak lód. Nie ruszała się. Anna natychmiast zrozumiała i klękając obok siostry zaniosła się płaczem. Do pokoju wpadli również nauczyciele, a widząc buteleczkę na stoliku zrozumieli, że Elsa się otruła.
Nagle Jacka coś ukuło. Prosto w serce. Ból był niewyobrażalny, a w jego umyśle zaczęły pojawiać się sceny - pociąg do Hogwartu
- spacery z Elsą
- pierwszy ich taniec, wyznanie miłości i gorący pocałunek
- mecz Qudditcha
- rozmowa zRebeccą i picie drinków ( z eliksirem miłosnym )
- kłótnia jego i Elsy
I oczywiście zewsząd dochodziły go głosy, a jeden z nich wyraźnie krzyczał to : Elsa się zabiła, ona nie żyje, bo zamroziła ci serce i tylko przez śmierć mogła cię odczarować.!!!  Aż nagle ucichły. Zrobił to. Jack pokonał barierę eliksiru miłosnego i wszystkie wspomnienia z Elsą wróciły. Pojął teraz dlaczego Elsa zaśpiewała tą piosenkę no i oczywiście dotarł do niego sens jej słów. Ona chciała się w ten sposób z nim pożegnać. Padł na podłogę a z jego oczu popłynęły łzy. Nie mógł jej stracić. Nie teraz. Nie tak. Jego niezniszczalna miłość do niej znów wróciła dając kolejną falę bólu i rozpaczy. Podszedł do niej i popatrzył na jej twarz, a później na resztę jej ciała. Mimo iż wyglądała jak martwa, wciąż była dla niego najpiękniejszą kobietą na świecie. Bez niej nie miał nic. Bez niej był nikim. Bez niej jego życie nie miało sensu. Jedna pojedyncza kropla spadła na jej dłoń.  Spostrzegł, że jej klatka piersiowa unosi się i opada. ONA ŻYJE !!
Elsę przeniesiono do skrzydła szpitalnego i przez następne kilka dni lekcje były odwołane. Jack siedział przy niej dniami i nocami. Nic nie jadł, nic nie pił, nie spał. Wyglądał okropnie, ale nie obchodziło go to. Chciał z nią być. Nagle z ust Elsy wydobył się dziwny bełkot, a po chwili otworzyła oczy.

5 komentarzy:

  1. Dziś mam pewne opóźnienie. Rozdział pojawi się jutro =(

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak poczekam na więcej. Masz genialny pomysł i czekam nawet miesiące!
    Dużo weny!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu łzy w oczach!!!! ;-; rozdział boski!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znów prawie bym się poplakala ;(

    OdpowiedzUsuń