Playlist Jelsa Love Story

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 4 - Ten najpiękniejszy dzień ...

Rozdział 4. Trochę zajął mi więcej czasu bo wklejałam zdjęcia i linki w sprawie balu =3 no przecież trudno jest sobie taki bal wyobrazić. Miłego czytania i 5 rozdział wkrótce. W rozdziale są pokazane stroje, ale nie znalazłam niczego dla Kristoffa, Flynna i Czkawki wybaczcie =( =( =(  Mam nadzieję, że się podoba, ale nie wszystko będzie jeszcze dobrze.


Elsa wstrząśnięta pytaniem jakie usłyszała, nie miała pojęcia co powiedzieć. Tak ? Nie ? Sama nie wiedziała już co ma robić. A z resztą co jej zostało ? Jack idzie na bal z Rebeccą. Wiedziała też, że ten śniegowy bałwan nie znosi swojego kuzyna, więc wybierając się na bal z Willem zrobiłaby Frostowi na złość. Po chwili milczenia powiedziała.
- Wiesz co ? Bardzo chętnie.
- Naprawdę ?
- Tak. Będzie mi miło. - W sumie Elsa przyznała, że Will różni się od Jacka tylko kolorem włosów i charakterem. Reszta była taka sama. Więc skoro Will i Eric ( brat Willa, również kuzyn Frosta.) są tak podobni do Jacka, to dlaczego zakochała się właśnie w nim ? Dlaczego to on był według jej uznania najprzystojniejszy i najlepszy z całej trójki ? Na to pytanie nie znała odpowiedzi. Po prostu czuła przy Froście motylki i tylko przy nim jej policzki robiły się bardziej czerwone niż dojrzałe wiśnie. W sumie bal to bal nic specjalnego. Choć nie bardzo miała ochotę iść z Willem, wolałaby już z Erickiem, ale z nim nie rozmawiała prawie wcale. Dlaczego nie chciała blondyna ? Bo jej zdaniem po prostu był nachalny. Ale Elsa została wychowana w zamku. Jest księżniczką więc jej zachowanie musiało odstawać od normalnych wybryków nastolatek.
Przypomniała sobie, że Jack prosił ją o spotkanie, więc ruszyła w kierunku błoni zostawiając uśmiechniętego Willa samego.
---------------------------------------
Jack miał do siebie pretensje. Jak mógł zaprosić na bal Rebeccę ? No jak ? Przeklinał siebie w myślach. Parę razy powiedział  pod nosem coś w stylu : " ten popier....... ( nie chcę wielkich przekleństw więc sobie dokończcie :P ) rozum, zawsze muszę coś rozwalić. ZAWSZE !!!. Był na siebie wściekły. Ale cieszył go fakt, że Elsa zgodziła się na spotkanie, na którym chciał jej wszystko wytłumaczyć i prosić o coś jeszcze.
Spotkali się w umówionym miejscu na błoniach przy rozłożystym dębie.
- Hej - zaczął Jack - przyszłaś.
- No jak widać przyszłam, dlaczego miałabym nie przyjść ?
- A no nic tak po prostu mi się urwało. - Po chwili zaczął tłumaczenia. - Elso ja nie chciałem, żeby tak wyszło, po prostu nie znalazłem sensownego wytłumaczenia i nie miałem pomysłu jak ją przeprosić, więc wziąłem pierwszy pomysł z grubsza.
- Dobrze, Jack spokojnie. Dlaczego mi się tłumaczysz ? Nie żądam tego od ciebie. To twoja sprawa z kim idziesz i co robisz.
- No tak ale .... - Jack poczuł, że się rumieni. Skoro ona nie wiedziała o jego zamiarach zaproszenia jej na bal, to może nich tak zostanie.  Zmienił szybko temat, na problem z którym chciał się do niej zwrócić.
- Elso, mam taki problem. Bojaniepotrafietańczyć. - Powiedział to tak szybko, że Elsa uniosła brwi w akcie zaskoczenia.
- Że co ? - Spytała siląc się na uspokojenie, bo Jack wyglądał teraz jak śliwka, z czerwonego stał się purpurowy.
- Ja nie potrafię tańczyć. - Westchnął Jack. - Wiem, że 300 lat to dużo, ale nigdy nie byłem jeszcze na takim balu, a na ostatnim wcale się nie ruszałem. - W związku z tym chciałem cię zapytać czy pomogłabyś mi nauczyć się tego ?
Elsa nawet nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się chytrze a w jej oczach zatańczyły ogniki.  Po  chwili uśmiechnęła się szeroko, a Jack już wiedział, że się zgodziła.
Umówili się na 16 następnego dnia przed schodami do głównego holu. Mieli zacząć ćwiczyć na błoniach.
--------------------------------
Anka usiadła przy stole Gryffindoru obok Meridy, która pochłaniała tyle jedzenia, że mogłaby zaraz pęknąć.
- Merida. Dobrze się czujesz ?
- Nje bardjo. - Odparła. - Jeestem strasnie glodhna.
- Anka ściągnęła ręce w geście załamania, gdy podszedł do niej Kristoff i  jak gdyby nigdy nic zaprosił ją na bal. Anka momentalnie się zgodziła. Miałaby przegapić spędzenie całego wieczoru z swoim chłopakiem ? Nigdy. Po chwili usłyszała brzdęk, a później zobaczyła Meridę, która już skończyła jeść ale teraz chowała się pod stół z panicznym lękiem w oczach.
- yyy Merida co ty wyprawiasz ? Ale, zobaczyła odpowiedź na pytanie. Na horyzoncie pojawił się Czkawka.
- Yyy Merida ? Co ty robisz tam pod stołem ? - Zapytał nie ukrywając zdziwienia.
Ruda odetchnęła głośno, nie było sensu już się ukrywać. Wyszła spod stołu z twarzą jak czereśnia.
- Czkawka ? A nic nic widelec mi upadł.
Anka powstrzymywała dławienie, a Kristoff mało nie posikał się ze śmiechu. Po chwili do grupki podeszła Punzie i też zaczęła chichotać widząc twarz przyjaciółki którą teraz trudno było odróżnić od pomidora.
- Dobra zostawmy ich samych. - Szepnęła Anka i cała trójka odeszła, na tyle daleko by potem wybuchnąć głośnym śmiechem. Cóż koniec końców okazało się, że Czkawka chciał zaprosić rudą na bal, a ona się zgodziła próbując ukryć swoje zażenowanie. Roszpunka idzie na bal z Flynnem ( został zawieszony w obowiązkach ucznia za wybryki, dlatego nie było go w przedstawionych bohaterach =D ), cóż tak więc każdy z wielkiej 6 miał już parę.
---------------------------------
Jack i Elsa cały kolejny dzień się nie widzieli, pewnie nie mieli okazji bo była to sobota, więc Jack pewnie poszedł z Flynnem na kremowe piwo do 3 mioteł, a Elsa starała się nie myśleć o dzisiejszym spotkaniu.
Doszła godzina 16 i spotkali się w wyznaczonym miejscu. Jack wyczarował barierę niewidzialności, by nikt im nie przeszkadzał.
- Więc tak najpierw zaczniemy od normalnych tańców, a później do tych tradycyjnych.
- No ok.
Elsa pokazując mu jak ma tańczyć trzymała od niego dosyć dużą odległość, bo mimo wszystko iż chciała teraz się w niego wtulić to wciąż miała focha za tamten incydent.
Doszło do końca spotkania i pożegnali się, ale obydwoje żałowali swoich zachowań i tej odległości i obojętności.

Dni mijały i codziennie ćwiczyli, aż Jack załapał wszystkie tańce i teraz wymiatał.
Podziękował Elsie i gdy wieczorem siedział w pokoju wpadł na ten genialny pomysł. Przecież na balu nie trzeba tańczyć tylko i wyłącznie z tą osobą z którą się przyszło. To znaczy, oczywiście trzeba i powinno się spędzić większość czasu, ale z innymi też można tańczyć, więc ten pomysł był genialny. Zaprosi Elsę do tańca, o ile znów  nie przeszkodzi mu w tym Rebecca.
--------------------------
Dni mijały wszystkim szybko i w końcu nadszedł dzień balu. Wszyscy podekscytowani przesiadywali w dormitoriach przygotowując się, by wyglądać jak najlepiej.
Wszyscy zaczęli się schodzić do Wielkiej Sali.
Ale nasi bohaterowie wyglądali niesamowicie :
ELSA  : ( fryzura i suknia ) 
  
ANNA : ( fryzura i suknia )


MERIDA  : ( fryzura i suknia )


ROSZPUNKA : ( fryzura i suknia ) 


JACK : ( cała okazałość )


REBECCA : ( fryzura ( niebieskie włosy ) i suknia )




Dziewczyny zeszły już do Wielkiej Sali ale Elsa wciąż się trochę bała zejść po schodach. W końcu odważyła się na to i wyszła zza filara. U podnóża schodów zobaczyła czekającego już na nią Willa ubranego w czarny smoking i białą koszulę, a kawałek dalej Jacka. Stał tam już z Rebeccką i rozmawiali z Punzie i Meridą. Anna gdzieś znikła z Kristoffem. Gdy tylko Roszpunka odwróciła wzrok i zobaczyła Elsę szepnęła :
- Ona wygląda pięknie.
Jack usłyszał to i chciał sprawdzić o kim mówi więc przeniósł wzrok w stronę gdzie patrzyła Punzie.
Zobaczył ją. Serce mu przyspieszyło i podskoczyło do gardła, w bladoniebieskich oczach teraz zalśniły płomyki, twarz zastygła w wyrazie szoku i wniebowzięcia. Ona nie wyglądała pięknie, ona była cudem. W świetle lamp wyglądała jak anioł. Delikatnie pofalowane włosy, leciały jej kaskadą na nagie ramiona. Oczy hipnotyzowały swym blaskiem, usta podkreślone bladym błyszczykiem lśniły drobinkami. Policzki delikatnie zarumienione i ta suknia, która idealnie spoczywała na jej pięknej zgrabnej figurze.
Jack poczuł jakby znów się w niej zakochał, ale teraz to nie było to co wcześniej. Teraz jego serce szalało i chciało tylko jej. Nie przypuszczał, że jego przyjaciółka kiedyś wyrośnie na tak piękną ( młodą ) kobietę.
Z zamyślenia wyrwał go dźwięk muzyki. Bal właśnie się zaczął. Elsa szła z Willem w kierunku WS i gdy oboje tam dotarli, dyrektor rozpoczął przemówienie (...), a zakończył słowami : Niech rozpocznie się bal !
Oczywiście pierwszy taniec był wymagany, aby zatańczyć go z partnerami, więc na razie nie było mowy o Elsie. Zaczęła grać muzyka i każda para zaczęła tańczyć w ten sam sposób : 
PIERWSZY TANIEC - https://www.youtube.com/watch?v=yxaOmMZ0jjw    ( oczywiście chodzi tylko o taniec, bez dialogów. )

Następne tańce nie były wymagane więc każdy robił i tańczył z kim chciał. Jack podszedł do Elsy i poprosił ją do tańca. Podała mu rękę i wyszli na SAM ŚRODEK SALI. Blask reflektorów skierował się a nich a oni zaczęli tańczyć :
TANIEC JELSY - https://www.youtube.com/watch?v=lJSP711Xggc     ( również nie brać pod uwagę dialogów tylko początek tańca i koniec. )
Niestety w jakże tej cudownej chwili MUSIAŁA NO MUSIAŁA przerwać im Rebecca. Wredna małpa. Jack zaczął tańczyć z Rebeccą, a blondynka wyszła na balkon, połączony z WS. Było już chłodno, a ona nie wzięła płaszcza ani nic podobnego. Mimo wszystko troszkę zrobiło jej się zimno, ale nie wróciła do środka. Nagle ktoś przy niej stanął.
- Jack. - wydukała.
- Elso, poszłabyś gdzieś ze mną ? 
- No dobrze. 
Jack poprowadził ją na korytarz, który znajdował się dosyć blisko WS. 
Weszli i Elsa zobaczyła wielką salę, udekorowana była winoroślami, które lekko były oszronione a na nich zwisały lampki ( takie jak na choinkę, tylko, że kolor miały biały ). Wszystko wyglądało tak bajecznie.
W powietrzu latały też świeczki by było jaśniej, ale kontrast dawał się w znaki i pokój był na wpół przycieniony. W sam raz na romantyczny wieczór. 
Jack skierował się z blondynką na środek sali i przystanął.
- Jack ! Ty sam to wszystko zrobiłeś ? 
- Tak. 
- Ale wiesz to jest sala lekcyjna, jeśli jakiś nauczyciel...
- To nie jest sala lekcyjna. To pokój życzeń. 
- Ah w takim razie już wiem dlaczego tu tak pięknie. - Elsa uśmiechnęła się delikatnie.
- Elso ehh... chciałbym ci coś powiedzieć. - Jack nie był przygotowany za bardzo na wyjawienie jej prawdy, ale wiedział, że nie może tego dłużej przeciągać, bo w końcu Elsa znajdzie chłopaka, a on będzie żałował do końca swojego istnienia.
- Słucham. - Opanowany głos Elsy trochę go uspokoił.
- Chodzi o to, że .... Elso od 4 klasy coś się zmieniło. Zmieniło się coś między nami. Mój stosunek do ciebie.
Od początku roku szkolnego coś poczułem. Coś czego nigdy wcześniej nie czułem. Nigdy. Dopiero ostatnie dni dały mi do zrozumienia jak bardzo ważna dla mnie jesteś.
Ujał jej dłonie i popatrzył na nią. Głowę miała bardzo nisko skierowaną do ziemi.
- Popatrz na mnie. - Poprosił, ale ona zachowywała się tak jakby nie słyszała prośby. - Popatrz na mnie. - Powtórzył. 
Poskutkowało. Elsa spojrzała na niego, a on zobaczył w jej oczach łzy. Starł jedną z jej policzka, delikatnie się do niej przysunął i powiedział.
- Kocham cię Elso. Kocham cię odkąd tylko pamiętam. Każdego dnia cierpię bo wiem, że ty nie odwzajemniasz tego uczucia, ale nie mogłem cię okłamywać. Nie mogę udawać, że nic się nie dzieje, bo jesteś dla mnie wszystkim. Całym moim światem, moim życiem. Bez ciebie nie istnieję. 
Jej oczy zaszkliły się jeszcze bardziej. 
Jack wręczył jej pudełeczko. Otworzyła je a w środku był naszyjnik z kryształem w kształcie serca. 
- To jest mój prezent bożonarodzeniowy dla ciebie, ale nie tylko. W tym naszyjniku jest część mojej duszy. 
Możesz zrobić z nim do zechcesz. Wszystko nawet go zniszczyć. Wszystko dla ciebie zniosę. Nie musisz go nosić, ale chcę żebyś wiedziała, że w każdej sekundzie mojego życia cię kocham i nigdy nie przestanę. 
Teraz Elsie łzy spływały wodospadem. Powiedział to. Wyznał jej wieczną niezniszczalną miłość. Kochała go. Kochała niewyobrażalnie mocno. 
Nagle Jack odsunął się od niej i zrobił 2 kroki w stronę drzwi gdy usłyszał głos Elsy.
- Jack ! 
Odwrócił się, i zobaczył, że ona stoi blisko niego. Tak blisko. Czuł jej ciepło i bicie serca. I nagle usłyszał coś co sprawiło, że zamarł i ucieszył się jednocześnie.
- Ja też cię kocham Jack. I to już od dawna. Nie chciałam ci tego .... - Nie dokończyła bo Jack wpił się swoimi wargami w jej słodkie usta. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie, na tyle blisko by stykali się ciałami. Nie dzielił ich od siebie nawet milimetr. Elsa wsunęła swoje dłonie w jego włosy i rozchyliła szerzej usta. Jack momentalnie to wykorzystał i pogłębił pocałunek, dając kolejną, mocniejszą falę rozkoszy.
Oderwali się od siebie i wtulili tak by nic ich nie dzieliło.
Wrócili na bal jako para. Szczęśliwa para, której miłości nie da rady zniszczyć nikt. Jack nie pozwoli by cokolwiek się jej stało. Oczywiście zaraz po oklaskach, Jack i Elsa dostali dedykację z piosenką od Anny. Jeden z najpiękniejszych dni w życiu tej dwójki właśnie się spełnił. Ale czy na 100 % wszystko jest  w porządku ?
PIOSENKA DEDYKOWANA JELSIE - https://www.youtube.com/watch?v=BJbrc8nnQCo

7 komentarzy:

  1. Muszę powiedzieć, że naprawdę jest super!!! Bardzo mi się podoba i do tego masz super styl! Będę na pewno czytać nexty ;) ( a naprawdę bardzo rzadko się zdarza, żebym czytała blogi - zrobię dla Twojego wyjątek z pewnością :) )

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję i next pojawi się jutro =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa.......!!!!!!!
    Nie samowite naprawdę :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. nareszcie Jesla razem! Na ten moment warto było czekać! Już lecę dalej!
    Mroźne pozdrowienia!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak słodko, aż mi się chciało płakać, gdy Jack wyznawal jej miłość ;)

    OdpowiedzUsuń