poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 15. - Koniec roku szkolnego, no i wściekłość Elsy.

Hejo ^^. Przepraszam na wstępie za moją nieobecność, ale niestety muszę was powiadomić, że od dzisiaj do czerwca, rozdziały będą dodawane tylko w weekendy, bo mam mnóstwo obowiązków. Rozdział chyba krótki, ale nie miałam jak napisać dłużej. Niestety. Chyba tracę wenę. Pomóżcie mi i mnie trochę powspierajcie. Napiszcie komentarz, bo ostatnio mój słownik, ma za mało słów i z tego powodu wychodzą krótkie tandetne rozdziały =( może wam się spodoba. Mroźne buziaki =)






Tych kilka dni zleciało szybko. Za szybko jeśli można tak powiedzieć. Dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego w Hogwarcie. Każdy pakował się na wieczorny odjazd pociągu. Elsa była już spakowana, bo odkąd zamieszkała w dormitorium chłopaków, w pokoju Jacka, nie wyjmowała wielu rzeczy, więc miała mnóstwo wolnego czasu, który i tak poświęcała na rozmyślanie. Cierpiała codziennie, gdy tylko przypominała sobie o tym, co stało się z jej rodzicami. Została sama i teraz największe oparcie miała w Ance. Obudziła się o 5 i nie mogła znów zasnąć. Obróciła się i natknęła na twarz śpiącego białowłosego chłopaka. Zmieszała się lekko i w duchu dziękowała, że jest ciemno i chłopak śpi, bo inaczej nie dałby jej spokoju z powodu jej czerwonej z zawstydzenia twarzy. W sumie sama nie miała pojęcia dlaczego była zmieszana, bo w końcu kiedyś byli blisko. No właśnie. Kiedyś. Może dlatego nie czuła się najlepiej, gdy obok niej leżał na wpół rozebrany Jack i chodź spał w dresach, to i tak zawsze ją to trochę mieszało. Wstała z łóżka i weszła do łazienki. Nalała do wanny ciepłej wody i zanurzyła się w niej rozkoszując się  cudownymi chwilami. Wyszła, zakręciła się w ręcznik, uczesała i wysuszyła włosy. Ubrała się w niebieski top , dżinsowe rurki, biało miętowe trampki na koturnie, włosy związała w delikatny kok, ubrała pasujące bransoletki, kolczyki i naszyjnik który dostała od Jacka.  Wyszła z łazienki i zaraz za drzwiami natknęła się na szeroki uśmiech ozdobiony pięknymi, lśniącymi jak płatki śniegu zębami.
- Jack !! Przestraszyłeś mnie ! - Warknęła na swojego współlokatora i nie czekając na jego odpowiedź wyszła z pokoju. Przeszła przez PW Slytherinu i zbywając wszystkie ciekawskie spojrzenia Ślizgońskich przystojniaków, w tym o dziwo Czkawki, wyszła i skierowała się w stronę WS. Tam też było już tłoczno. Nie zabrała ze sobą zegarka, ale przeczuła, że musiała dosyć długo okupywać łazienkę, bo prawie cała szkoła zebrała się już na śniadaniu. Elsa podeszła do stolika i wcisnęła się między Meridę i Roszpunkę, które zawzięcie się o coś kłóciły. Sięgnęła po bułkę, posmarowała ją dżemem i już miała zanurzyć się w zmysłowej uczcie, kiedy poczuła ostre szarpnięcie z lewej strony. Pod wpływem uderzenia, jedzenie wypadło jej z ręki i na szczęście ominęło jej strój i upadło na ziemię.
- Roszpunka !!!! - Wściekła blondynka rzuciła jej mordercze spojrzenie.
-  No co ? - Druga blondi była autentycznie zdziwiona, jakby nie zauważyła tego co właśnie zrobiła.
- Uważaj trochę ! O co w ogóle się kłócicie co ?
- My się nie kłócimy, tylko sprzeczamy !
- To właściwie jedno i to samo. - Jęknęła z sarkazmem w jej stronę. - Too w końcu dowiem się przez jaki problem straciłam śniadanie ?
- Po prostu uważam, że Merida powinna walczyć o związek z Czkawką.
- Odczep się !! Zajmij się sobą !!! To nie mnie podoba się Jack !! - Merida była jak stado rozwścieczonych koni.
- Że cooo ??????!!!!! - Elsa prawie natychmiast wypluła sok z dyni i to wprost na przechodzącego Erica, który nawet nie próbował dowiadywać się dlaczego musi zmieniać strój, bo widząc Elsę, nie chciał wchodzić jej  w drogę. - Co ty powiedziałaś ???!!!
- Oopss - Merida zakryła sobie usta dłońmi i utkwiła przerażony wzrok w Roszpunce, która z kolei wyglądała jakby miała za chwilę zemdleć i wcale się jej nie dziwiła, bo gdyby wzrok mógł zabijać, zyskaliby o jednego nieboszczyka więcej.
- Eeee wiesz Elso, to może ja pójdę sobie już ...
- Zwariowałaś ?  J ... Jak to ? J ... Jak Jack ?
- Els, ja sama nie wiem jak to się mogło stać, a z resztą przecież jesteś z Damienem, ty i Jack nie jesteście już razem, nie kochasz już go.
- Jesteś tego pewna ??? - Wściekła i czerwona Elsa wstała od stołu, prawie go przewracając i skierowała się w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Musiała odetchnąć od wszystkiego. Miała już dość, ledwie się dzień zaczął, a jedna z jej przyjaciółek zdążyła ją już zranić samym słowem. To nie możliwe. Ile jeszcze ludzi będzie chciało odebrać jej Jacka ? Bądź co bądź Roszpunka miała po części rację. Mimo tego iż mieszkała razem z Jackiem, wciąż chodziła z Damienem. Nie rozstała się z nim, mimo iż kochała Jacka. Było jej z tym ciężko, ale nie chciała ranić ani jednego ani drugiego. Głowa wybuchała jej od rozmyślań. Udała się do sowiarni. Tam zawsze mogła pomyśleć, a jej śnieżna sowa dodawała jej otuchy, gdy pieszczotliwie szczypała ją w ucho. Nawet nie zauważyła, gdy malutki dzwonek, który od niedawna znajdował się w sowiarni, zaczął obwieszczać porę obiadu, ostatniego posiłku tego dnia, bo kolację mieli już zjeść ze swoją rodziną. Blondynce znów zrobiło się smutno. Nie miała ochoty na obiad, a tym bardziej na widywanie się z resztą swoich " niby przyjaciół ". Usiadła na parapecie i wpatrzyła się w wschód słońca, powstrzymując łzy, które cisnęły jej się na zewnątrz.


Jack szedł w stronę Wielkiej Sali. Zdziwiło go zachowanie Elsy, która nagle wybuchła jakby najmniej zrobił jej nie wiadomo jak wielką krzywdę. Wszedł do pomieszczenia i pierwsze co mu się rzuciło w oczy to kłótnia przy środkowym stole. Anka, Merida i Roszpunka siedziały i darły się chyba najgłośniej, a Czkawka i Damien wtórowali.
- Co tu się dzieje ? - Jack podszedł zanim doszło do rozlewu krwi.
- Pięknie, jeszcze ciebie tutaj trzeba ! - Damien, zwrócił ku niemu wkurzoną twarz.
- Nie, ej stary ! Odpuść, tylko się pytam.
- Lepiej nie pytaj !
- Dobra, nie chcę się kłócić. Chcę zapytać tylko, czy widzieliście Elsę. Dziś jakaś markotna była.
- Nie wiemy, ale wiemy za to dlaczego w ogóle dzisiaj jej nie widzimy. Niech Roszpunka ci to wszystko wyjaśni.
- Ja nic nie wiem !
- Jeśli ty nie powiesz, to ja to zrobię i nie myśl, że ci to ujdzie.
- Nie chciałam, żeby się obraziła !!
- O co się obraziła ? - Jack zaczynał się obawiać.
- O to, że Merida wygadała się Elsie, że podobasz się Roszpunce.
- Cichooo siedź !!! - Punzie warknęła na Damiena, ale było już za późno.
- C ... Co ? - Jack był kompletnie zaskoczony,
- J ... Jack to nie tak !
- Świetnie, nagle straciłem ochotę na jakiekolwiek jedzenie.


Stacja Hogsmeade. Pociąg do Londynu. Koniec roku szkolnego i rozpoczęcie wakacji nie dla wszystkich miłych. Elsa już od 10 minut siedziała w przedziale mając nadzieję, że nie zobaczy nikogo ze swoich znajomych. Los się do niej uśmiechnął. Cały czas powrotu spędziła sama, a to dlatego, że jeszcze w Hogwarcie użyła zaklęcia, które uniemożliwiało otworzenie drzwi. Podeszła do swojej podręcznej torby i wyciągnęła pakunek, a w nim był owy sztylet. Pogładziła jego rękojeść, która nagle zaczęła świecić. Musiała go ukryć i była pewna, że przez te 2 miesiące  będzie bezpieczny w jej królestwie. Resztę czasu spędziła na czytaniu księgi  zaklęć. Raz gdy uchyliła okno wleciała przez nie mała sówka z liścikiem od Jacka. Chłopak martwił się o nią i wręcz błagał by z nim porozmawiała zanim rozstaną się na 2 miesiące, ale ona nie zamierzała spełnić jego życzenia. Chciała zostać sama. W końcu po kilkugodzinnej podróży pociąg zajechał na peron 9 i 3/4 wysiadła jak najszybciej i skierowała się w stronę jednego  z służących, który miał zabrać ją i Annę do pałacu. Odetchnęła z ulgą, gdy znalazła się już w powozie. Na Ankę oczywiście trzeba było czekać, ale w końcu się zjawiła, mając mnóstwo wieści dla Elsy od białowłosego i reszty. Blondynka dowiedziała się, że Jack szukał jej jeszcze na peronie, ale bez skutku. Elsa poczuła się nagle tak dziwnie. Zrozumiała, że źle zrobiła odpychając od siebie Jacka, bo teraz dopiero zrozumiała, że chyba naprawdę ją kocha.

8 komentarzy:

  1. Hej, świetny rozdział jak zawsze :)
    Jestem ciekawa co zrobi Jack by skontaktować się z Elsą przez te dwa miesiące... o ile w ogóle coś zrobi :)
    Ps.Weny kochana!;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudny, a może Jack by odwiedził Arendell?. Czekam na kolejny rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do Liebster Award! Więcej informacji znajdziesz na: http://love-of-the-princess-from-dunbroch.blogspot.com/2015/03/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Łzy w oczach.....znów...

    Boski rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę cudownie piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń